poniedziałek, 16 września 2013

Wycena przedsiębiorstwa – stosowane metody




            Wycena przedsiębiorstwa jest ważnym procesem nie tylko w sytuacji, gdy właściciel zamierza sprzedać swoje przedsiębiorstwo, ale również gdy zamierza sprzedać udziały, pozyskać nowego inwestora lub stara się o kredyt. W niektórych przypadkach dokonanie wyceny jest także wymagane przez przepisy prawa np. podczas prywatyzacji przedsiębiorstwa. Przeprowadzenie starannego procesu wyceny pozwoli przedsiębiorcy na uniknięcie sytuacji, w której jego subiektywne przekonanie o wysokiej wartości firmy nie ma odzwierciedlania w realiach rynkowych i przez to uniemożliwia racjonalne zarządzanie przedsiębiorstwem. Pomaga także w uniknięciu odwrotnej sytuacji tj. niedoszacowania wartości firmy. Taka sytuacja również ma negatywny wpływ na działalność przedsiębiorcy, przede wszystkim na jego zyski. Wycena przedsiębiorstwa jest trudnym zagadnieniem, ponieważ jego efektem ma być wycena towaru, którego nie ma na rynku. Nie można bowiem stworzyć uniwersalnego „katalogu cenowego”, z którego wynikałaby wartość każdego istniejącego na rynku przedsiębiorstwa.
            W praktyce wyceny przedsiębiorstw można wyróżnić trzy podstawowe metody. Pierwszym sposobem jest podejście majątkowe zwane także metodą skorygowanych aktywów netto. Polega to na odjęciu od wartości majątku przedsiębiorstwa jego zobowiązań, które częściowo finansują ten majątek. W skrócie wartość przedsiębiorstwa jest uzależniona od stanu jego aktywów oraz sposobu finansowania. Metoda ta jest historycznie najstarszą, ale cały czas najbardziej rozpowszechnioną. Wyróżnia ona trzy sposoby wyceny majątkowej – metodę księgową, odtworzeniową oraz likwidacyjną (metoda upłynnienia). Metoda księgowa jest w gruncie rzeczy przeprowadzana za każdym razem, gdy tworzony jest bilans przedsiębiorstwa. Pomniejsza się tu aktywa o wszelkie zobowiązania długo lub krótkoterminowe. Druga metoda majątkowa tj. metoda odtworzeniowa pozwala odpowiedzieć na pytanie jakie koszty trzeba ponieść, aby odtworzyć badane przedsiębiorstwo od podstaw. Z kolei metoda likwidacyjna, jak sama nazwa wskazuje, pozwala oszacować jakie ceny za poszczególne składniki przedsiębiorstwa można byłoby uzyskać na rynku w przypadku likwidacji. Jednak żadna z metod majątkowych nie uwzględnia w wycenie wartości przedsiębiorstwa, jakimi są jego dobra reputacja, ugruntowana pozycja marki na rynku czy poziom wykwalifikowania pracowników. W dzisiejszych czasach wiadomym jest, że takich niemajątkowych składników przedsiębiorstwa nie można lekceważyć.
            Wyceny przedsiębiorstwa można dokonać także za pomocą metody dochodowej znanej także pod nazwą metody zdyskontowanych przepływów pieniężnych. Korzystając z tej metody można uzyskać odpowiedź na pytanie czy majątek przedsiębiorstwa jest w stanie, i w jakim zakresie, zapewnić w przyszłości zyski inwestorom i właścicielom oraz zwrócić poniesione przez nich koszty w takim stopniu, aby inwestowanie w dane przedsiębiorstwo było opłacalne. Zatem przedsiębiorstwo jest tu traktowane nie jako wartość sama w sobie, ale jako narzędzie służące do uzyskania dochodu. Dochód ten może być mierzony dywidendą, ekonomiczną wartością dodaną lub wolnymi przepływami pieniężnymi. Zaletą tej metody jest to, że z jej pomocą można przewidzieć jakie dochody przedsiębiorstwo powinno przynosić w przyszłości.
            Trzecią z kolei metodą jest metoda porównań rynkowych, czyli metoda bazująca na komparatystyce. Stosowanie tej metody polega na porównaniu wartości badanego przedsiębiorstwa do innego, działającego w tej samej branży, w porównywalnych warunkach rynkowych, o podobnej wartości aktywów oraz poziomie sprzedaży. Jest to metoda bazująca na tym, że skoro za dane, podobne przedsiębiorstwo inwestorzy byli gotowi zapłacić daną cenę, to można domniemywać że także za wyceniane przedsiębiorstwo ma podobną wartość.
            Podsumowując, należy stwierdzić, że żadna z przestawionych metod nie jest idealna i nie pozwala na ostateczne rozstrzygnięcie o wartości danego przedsiębiorstwa. Z tego względu w praktyce często spotkać można sytuacje, w których wycena przedsiębiorstwa jest dokonywana za pomocą kilku metod równocześnie. Daje to pewniejszy obraz realnej wartości firmy na rynku. Wszystkie te metody zostały jednak stworzone na bazie „tradycyjnych” przedsiębiorstw. Stąd analitycy dokonujący wycen mają obecnie duże trudności w wycenie „młodych przedsiębiorstw” z grupy tzw. „start-up’ów”. Przedsiębiorstwa zaliczane do tej kategorii to przedsiębiorstwa, które zaczynają swoją działalność, głównie w sektorze nowych technologii oraz usług i towarów, które dopiero mają szansę zaistnieć na rynku. Niedługa historia, innowacyjność oraz mnogie źródła finansowania sprawiają ogromne trudności w zastosowaniu do wyceny jakiejkolwiek metody. Pomimo dużego ryzyka w wycenie wartości tego typu przedsiębiorstw oraz nieprzewidywalności, młode firmy napędzają wzrost gospodarczy, a przez to cieszą się zainteresowaniem inwestorów, którzy mimo nie do końca pewnych wycen są gotowi wesprzeć takie przedsięwzięcia.

Alicja Siemianowska
aplikant radcowski

czwartek, 12 września 2013

Fałszywy lekarz był jednocześnie dyrektorem dwóch szpitali


Z kraju; 2013-09-12 [Gazeta Wyborcza]
Wszyscy dziwili się, że lekarz robiący karierę w Warszawie chce być dyrektorem szpitala na prowincji. Teraz dyrektor ma proces za oszustwo, a szpital ponad 40 mln długu.
W szpitalu w Czerwonej Górze, kilkanaście kilometrów od Kielc, przez lata leczono gruźlików. Dziś nadal są trzy oddziały dla chorujących na płuca, ale jest też chirurgia klatki piersiowej, urologia i interna. Roczny kontrakt na leczenie z NFZ to ok. 50 mln zł.
Tyle samo wynosiły w zeszłym roku długi szpitala. Kierował nim wówczas od 11 lat Krzysztof Skowronek. Długi rosły z roku na rok, a Skowronek winą obarczał NFZ, który "źle wycenia procedury i nie płaci za nadwykonania".
Skowronek przez lata miał poparcie lokalnej władzy. Przekonał zarząd województwa świętokrzyskiego, że szpitalowi w Czerwonej Górze pomogą inwestycje. Konkretnie blok operacyjny.
Blok znalazł się na liście kluczowych projektów dla świętokrzyskiej służby zdrowia, szpital nie musiał zatem startować w konkursie na unijne dofinansowanie. Powstało sześć sal operacyjnych za 30 mln zł. Ale w projekcie nie było mowy o sfinansowaniu wyposażenia. Osobno pieniądze na ten cel musiał wyłożyć marszałek. - Nie lepiej było wybudować np. trzy sale, ale za to z pełnym wyposażeniem? - pytała kielecka redakcja "Gazety" w 2011 r. - Dzięki temu mogliśmy pokazać, że inwestycja ma potencjał - przekonywał Marek Gos, poseł PSL, były członek zarządu województwa. Gos w Czerwonej Górze widział szpitalny oddział ratunkowy (SOR). Półmilionową populację Kielc i powiatu kieleckiego obsługuje tylko jeden SOR. - Mogliby tu być przewożeni m.in. ranni w wypadkach na drodze E7. Nie widzę też przeszkód, aby transportować chorych z Kielc - przekonywał. A Skowronek chciał tworzyć ortopedię i chirurgię naczyniową.
Żaden z tych pomysłów nie został zrealizowany. Drogie sale operacyjne nie mają więc komu służyć. Ale szpital dostał jeszcze 2,5 mln zł na tomograf komputerowy. Urządzenie jednak przez prawie rok stało w magazynie, bo pomieszczenie dla niego nie było gotowe.
Za długi i miliony zmarnowane na niezagospodarowane sale operacyjne Skowronkowi zaczęło grozić odwołanie ze stanowiska dyrektora. Nie poddał się jednak bez walki. Zapisał się do rządzącej województwem partii - PSL. Gdy "Gazeta" zapytała o tę decyzję, zarecytował wiersz Włodzimierza Majakowskiego pt. "Włodzimierz Iljicz Lenin": "Jednostka - zerem, jednostka - bzdurą/ sama - nie ruszy pięciocalowej kłody". I tłumaczył, że i tak był wcześniej kojarzony z tą partią. Ale nawet legitymacja partyjna mu nie pomogła. Zarząd województwa odwołał go we wrześniu ubiegłego roku. Do szpitala weszła firma AMG z Łodzi, by przeprowadzić audyt. Odkryła, że szpital kupował leki o 21 proc. drożej niż cena rynkowa. Nie wiedział też, co ma we własnych magazynach - leżały tam leki i sprzęt o wartości 850 tys. zł. A pracownicy cieszyli się nietypowymi przywilejami - znaczna część miała prawo do dziesięciu dni dodatkowego urlopu, co rocznie kosztowało milion złotych.
Pod koniec roku zarząd województwa ogłosił konkurs na nowego dyrektora szpitala. Zgłosił się m.in. Przemysław W., kierownik poradni specjalistycznych w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, 33-letni doktor nauk medycznych z dziedziny audiologii i foniatrii. Tłumaczył, że jego żona jest kielczanką. Oczekują drugiego dziecka i dlatego postanowili zamieszkać w jej rodzinnych stronach. W. swoimi pomysłami na szpital oczarował prawie połowę komisji konkursowej. Tyle samo głosów dostał Jerzy Szebla - dotychczasowy wicedyrektor szpitala.
Konkurs powtórzono więc w kwietniu. Tym razem W. wygrał. Powołano go na stanowisko dyrektora, ale w pracy był tylko przez jeden dzień. Poszedł na urlop bezpłatny. Tłumaczył, że jego ojciec wymaga opieki.
Zdziwieni urzędnicy marszałka zaczęli sprawdzać Przemysława W. Okazało się, że równocześnie jest dyrektorem szpitala w Sulejówku na Mazowszu, o czym nie wspomniał. Drugim etatem W. zaskoczony był też burmistrz Sulejówka. Dalsze dociekania przyniosły zaskakujące wyniki - wyszło na jaw, że W. nigdy nie ukończył medycyny. Oszukany urząd marszałkowski powiadomił prokuraturę. Śledczy potwierdzili, że W. miał sfałszowany dyplom lekarski. W rzeczywistości ukończył zdrowie publiczne w Bydgoszczy. Na szczęście nikogo nie leczył. Sfałszował też zaświadczenie o zatrudnieniu - o kilka miesięcy wydłużył swój okres pracy w Centrum Zdrowia Dziecka. Tu też dostał pracę z podrobionym dyplomem.
Prokuratura oskarżyła W. o posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami. Przyznał się do winy, chce dobrowolnie poddać się karze półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sąd jego wniosek rozpatrzy 18 września.
Tymczasem po prawie roku od czasu odwołania Krzysztofa Skowronka szpital w Czerwonej Górze doczekał się nowego dyrektora. To pulmonolog Youssef Sleiman związany z lecznicą od 1994 r. Od stycznia był pełniącym obowiązki dyrektora.("Gazeta Wyborcza")

wtorek, 10 września 2013

Organizacje do resortu zdrowia: zakaz reklamy aptek jest nieprecyzyjny i szkodliwy


Zakaz reklamy nie służy aptekom i pacjentom - przekonują w liście do ministra zdrowia przedstawiciele m.in. Konfederacji Lewiatan oraz Federacji Pacjentów Polskich. Autorzy listu chcą doprecyzowania obecnie obowiązującego zapisu o zakazie reklamy aptek.

W liście, którego kopię PAP otrzymała w poniedziałek (9 września), szefowie Konfederacji Lewiatan, Polskiej Izby Ubezpieczeń, Centrum im. Adama Smitha, ZPA PharmaNET, Federacji Pacjentów Polskich i Izby Gospodarczej Farmacja Polska wyrazili zaniepokojenie wycofaniem z projektu zmian w ustawie refundacyjnej zapisu o doprecyzowaniu obowiązującego obecnie przepisu zakazującego reklamowania aptek i punktów aptecznych.
Sygnatariusze listu podkreślili, że we wcześniejszych wersjach projektu był taki zapis, nie ma go natomiast w wersji projektu, który 26 sierpnia został skierowany do kancelarii premiera.
Autorzy listu zwrócili uwagę, że obowiązujący od 1 stycznia 2012 r. całkowity zakaz reklamy aptek został wprowadzony do ustawy jako poprawka poselska i był "wyrazem oczekiwań znikomej części środowiska aptekarskiego reprezentowanej przez władze Naczelnej Rady Aptekarskiej".
Jak czytamy w liście, zakaz, który odnosi się do wszystkich aspektów działalności aptek, "ogranicza dostęp do informacji, godzi w prawa pacjentów i wpływa na zmniejszenie konkurencyjności aptek (...), uniemożliwia pacjentom porównywanie cen i dokonanie wyboru najtańszych lub najlepiej dostosowanych do ich potrzeb produktów".
"Zakaz reklamy aptek w obecnym kształcie również istotnie ogranicza lub wręcz wyklucza prowadzenie w aptekach działalności edukacyjnej, naukowej, opieki farmaceutycznej czy funkcjonowania programów pacjenckich" - zaznaczyli autorzy listu.
"Wbrew zakładanym przez ustawodawcę celom regulacji, całkowity zakaz reklamy aptek nie służy więc ochronie zdrowia publicznego. Wręcz przeciwnie, całkowite zakazanie reklamy aptek przy jednoczesnej dopuszczalności reklamy placówek obrotu pozaaptecznego prowadzi do zwiększenia sprzedaży określonych produktów poza kontrolą osób wykwalifikowanych, co negatywnie wpływa na zdrowie pacjentów" - czytamy w dokumencie.
Sygnatariusze listu zaapelowali do ministra zdrowia o podjęcie działań zmierzających do przywrócenia w projekcie założeń zapisu o doprecyzowaniu przepisu zakazującego reklamowania aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. 
( Źródło PAP)

poniedziałek, 9 września 2013

"Zamawiam lekarza "- czyli zmiana podstawy zatrudnienia lekarza w podmiocie leczniczym


Nie jest tematem nowym, że zdecydowanie popularniejszą formą współpracy z lekarzami przez szpitale czy prywatne podmioty lecznicze jest umowa cywilnoprawna (tzw. kontrakt) niż umowa o pracę przewidująca możliwość zatrudnienia lekarza „tylko” na niecałe 40 h tygodniowo z koniecznością zapłaty za nadgodziny w razie przekroczenia tej normy. Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej, podmiot leczniczy spełniający przesłanki określone w Prawie zamówień publicznych, może udzielić lekarzowi zamówienia na udzielanie w określonym zakresie świadczeń zdrowotnych. Jeżeli wartość takiego zamówienia przekracza równowartość kwoty 14.000 euro, to w myśl przepisów ustawy takie zamówienie udzielane jest w trybie konkursu ofert składnych przez zainteresowanych lekarzy. Konkurs taki poprzedzony jest oczywiście stosownym ogłoszeniem, w którym zawarte są wszystkie warunki i zasady udzielania świadczeń zdrowotnych, na które składane jest zamówienie, przykładowo godziny, dni ich udzielania przez poszukiwanego lekarza, zakres świadczeń, wymagane kompetencje, staż, dodatkowe umiejętności, wysokość wynagrodzenia, okres, na jaki umowa będzie zawarta itd. Wyboru najlepszej oferty dokonuje specjalnie powołana w tym celu komisja konkursowa zgodnie z kryteriami, które są jawne od samego początku konkursu dla wszystkich kandydatów i niezmienne przez cały czas trwania konkursu. Po wyborze najlepszej oferty zostaje zawarta ze „zwycięskim” lekarzem umowa na udzielanie świadczeń zdrowotnych, która jest zgodna ze złożonym przez podmiot leczniczy zamówieniem.
Mając na uwadze powyższe zasady spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy w takim razie możliwe jest dokonanie zmiany podstawy zatrudnienia już pracującego w naszym szpitalu lekarza z umowy o pracę na umowę cywilnoprawną (kontrakt) bez przeprowadzania konkursu ofert, o którym mowa w art. 26 i nast. ustawy o działalności leczniczej. Odpowiedź na postanowione pytanie wydaje się być niestety negatywna, co można wywnioskować z brzmienia przepisów ustawy o działalności leczniczej. Nie ulega wątpliwości, że lekarze mogą wykonywać pracę na podstawie umów o pracę i umów cywilnoprawnych, czyli kontraktów. O możliwości wykonywania pracy na podstawie umów o pracę świadczą przepisy szczególne nakazujące wprost zatrudniać na tej podstawie osoby na konkretne stanowiska w podmiocie leczniczym, jak i przepisy o czasie pracy pracowników, zasadach wynagradzania, odprawach itp. Natomiast o kontraktach stanowi de facto art. 26 i nast. ustawy o działalności leczniczej, w którym przewidziana jest właśnie wyżej opisana specjalna procedura konkursowa w celu udzielenia zamówienia na udzielanie w określonym zakresie świadczeń zdrowotnych podmiotowi wykonującemu działalność leczniczą, lub osobie legitymującej się nabyciem fachowych kwalifikacji do udzielania świadczeń zdrowotnych w określonym zakresie lub określonej dziedzinie medycyny (czyli np. lekarzowi). Wskazać należy, że jeśli stroną kontraktu będzie podmiot leczniczy, który korzysta ze środków publicznych, a więc w rezultacie podlega ustawie Prawo zamówień publicznych (typowym przykładem są samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej), wówczas przy zawieraniu kontraktów z lekarzami będzie musiał co do zasady stosować procedurę konkursową przewidzianą we wskazanych wyżej przepisach ustawowych. Innymi słowy kontrakt z lekarzem – nawet takim, który już jest w szpitalu zatrudniony na umowę o pracę i strony chciałyby tylko dokonać niejako zamiany tej podstawy zatrudnienia na umowę cywilnoprawą- powinien zostać zawarty po przeprowadzeniu konkursu ofert, a nie w trybie negocjacji warunków umownych. Lekarz chcący zawrzeć ze szpitalem umowę cywilnoprawną winien więc złożyć pisemną ofertę rozpatrywaną przez szpital w trybie konkursu ofert, o ile oczywiście uprzednio taki konkurs zostanie przez szpital ogłoszony. Powyższe uwagi należy oczywiście odnieść tylko do zleceń, których wartość przekroczyłaby równowartość 14.000 euro. Natomiast do zawarcia umowy na udzielanie zamówienia nie trzeba stosować uprzedniej procedury konkursowej przez podmiot podlegający przepisom ustawy o zamówieniach publicznych w przypadku, gdy wartość takiego zamówienia nie przekracza wyrażonej w złotych równowartości kwoty 14.000 euro. Odpowiednie przepisy wskazują, jak należy liczyć wartość zamówienia. Należy bowiem mieć na uwadze, że nie można zawierać kolejnych kontraktów z lekarzem w taki sposób, aby w rzeczywistości – choć będzie ich kilka- stanowiły one jedno ogólne zamówienie tyle, że podzielone na części ani tym bardziej nie wolno zaniżać wartości kontraktu celem zastosowania przepisu zwalniającego z konieczności przeprowadzenia konkursu. W takich bowiem przypadkach w pełni zastosowanie znajdą przepisy o konieczności przeprowadzenia procedury konkursowej. Gdyby natomiast kontrakt z lekarzem chciał zawrzeć podmiot niepodlegający ustawie prawo zamówień publicznych, np. jakaś prywatna przychodnia (niegdyś NZOZ), to wówczas nie byłoby konieczności stosowania ww. procedury konkursowej z ustawy o działalności leczniczej.
Katarzyna Mikołajczyk
aplikant radcowski







środa, 4 września 2013

Nowe przepisy - zrównanie radców prawnych z adwokatami




Radca prawny może zostać obrońcą
 



Uchwalona przez Sejm Ustawa z dnia 30 sierpnia 2013 r. o zmianie ustawy Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw wprowadzić ma wiele zmian w obowiązującym prawie, jednak za najważniejszą należy uznać zmianę art. 82 kpk. Zgodnie z nowym brzemieniem przepisu: obrońcą może być osoba uprawniona do obrony według przepisów o adwokaturze lub ustawy o radcach prawnych.  Oznacza to, że od dnia 1 stycznia 2015 r., kiedy mają zacząć obowiązywać nowe przepisy, radcowie prawni uzyskają ostatnie uprawnienie zrównujące ich kompetencje z adwokaturą.  Ustawodawca zmienił równocześnie ustawę o radcach prawnych, zaznaczając, że obrońcą w sprawach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe może być wyłącznie radca prawny, który nie pozostaje w stosunku pracy z innymi podmiotami (wyjątkiem są pracownicy naukowi i naukowo-dydaktyczni). Zgodnie z nowymi przepisami pomoc w charakterze obrońcy może być świadczona przez radcę prawnego w ramach umowy cywilnoprawnej, w kancelarii radcy prawnego oraz w określonej przez ustawę spółce.
Uchwalona przez Sejm ustawa, zgodnie z obowiązującą procedura legislacyjną, została obecnie przekazana do Senatu.

wtorek, 4 czerwca 2013

Informacja dla klientów kancelarii

Szanowni Państwo,
informujemy,  iż mec. Łukasz Płaza z dniem 29 maja 2013r. zakończył współpracę z KNMP sp.k.

W związku z powyższym nasza kancelaria zmienia nazwę na Kancelaria Naworska Marszałek sp.k.
 Wszelkie inne dane pozostały bez zmian.Jednocześnie informujemy, iż wraca do nas mec. Malwina Jarzembska, świetny adwokat z długoletnim doświadczeniem.

Mec. Jarzembska zapewni Naszym Klientom profesjonalną pomoc w sprawach karnych.

W razie pytań lub wątpliwości służymy wyjaśnieniami.  Jednocześnie ze swojej strony deklarujemy, iż nadal dokładać będziemy najwyższej staranności wykonując usługi dla Państwa.

Z poważaniem
Aneta Naworska i Tatiana Marszałek

--

poniedziałek, 13 maja 2013

NFZ: Ponad 23.000 recept wypisanych nieprawidłowo



Kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia zakwestionowali w ubiegłym roku ponad 23 tys. recept na leki refundowane o wartości ponad 1,6 mln zł. Na apteki nałożono łącznie prawie 33 tys. zł kar umownych - poinformowano w centrali NFZ.

NFZ przeprowadził w 2012 r. 1076 kontroli w aptekach, 938 z nich zakończyło się przekazaniem zaleceń pokontrolnych. Fundusz podkreśla, że, mimo iż wzrosła znajomość i poprawność stosowania przepisów, kontrolerzy nadal odnotowują powtarzające się błędy.
Chodzi m.in. o brak pełnych danych pacjenta i danych dotyczące osoby wystawiającej receptę; brak podpisu, pieczątki; nieprawidłowe lub niepełne nazwy leków, postaci, dawki, wielkości opakowań i ilości leków oraz sposób dawkowania. Zdarza się, że realizowane się recepty przeterminowane lub przed datą wystawienia.

Kontrolerzy stwierdzili także obrót substancjami niedozwolonymi w punktach aptecznych (w szczególności sprzedaż leków psychoanaleptycznych, substancji psychotropowych, trucizn oraz leków przeciwnowotworowych). Na przykład w samym tylko Oddziale Podlaskim NFZ zakwestionowano z tego tytułu refundację na kwotę ponad 36 tys. zł.

W wyniku kontroli ujawniono również dopisywanie leków do recept, wykorzystywanie numerów recept pełnopłatnych do przedstawienia ich jako numerów recept na drogie leki refundowane, realizację recept sfałszowanych. Kontrolerzy wykryli też zawyżanie wyceny kosztów wykonania leków recepturowych. Tylko w jednej aptece w obszarze działania Oddziału Łódzkiego NFZ zakwestionowano z tego tytułu refundację na kwotę ponad 29 tys. zł.

Umowę z NFZ na realizację recept w 2012 roku miało 13366 aptek oraz 1145 punktów aptecznych.
(źródło: PAP)