Szanowni Państwo,
informujemy, iż mec. Łukasz Płaza z dniem 29 maja 2013r. zakończył
współpracę z KNMP sp.k.
W związku z powyższym nasza kancelaria zmienia nazwę na Kancelaria
Naworska Marszałek sp.k.
Wszelkie inne dane pozostały bez zmian.Jednocześnie informujemy, iż
wraca do nas mec. Malwina Jarzembska, świetny adwokat z długoletnim
doświadczeniem.
Mec. Jarzembska zapewni Naszym Klientom profesjonalną pomoc w sprawach
karnych.
W razie pytań lub wątpliwości służymy wyjaśnieniami. Jednocześnie ze
swojej strony deklarujemy, iż nadal dokładać będziemy najwyższej
staranności wykonując usługi dla Państwa.
Z poważaniem
Aneta Naworska i Tatiana Marszałek
--
wtorek, 4 czerwca 2013
poniedziałek, 13 maja 2013
NFZ: Ponad 23.000 recept wypisanych nieprawidłowo
Kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia zakwestionowali w ubiegłym roku ponad 23 tys. recept na leki refundowane o wartości ponad 1,6 mln zł. Na apteki nałożono łącznie prawie 33 tys. zł kar umownych - poinformowano w centrali NFZ.
NFZ przeprowadził w 2012 r. 1076 kontroli w aptekach, 938 z nich zakończyło się przekazaniem zaleceń pokontrolnych. Fundusz podkreśla, że, mimo iż wzrosła znajomość i poprawność stosowania przepisów, kontrolerzy nadal odnotowują powtarzające się błędy.
Chodzi m.in. o brak pełnych danych pacjenta i danych dotyczące osoby wystawiającej receptę; brak podpisu, pieczątki; nieprawidłowe lub niepełne nazwy leków, postaci, dawki, wielkości opakowań i ilości leków oraz sposób dawkowania. Zdarza się, że realizowane się recepty przeterminowane lub przed datą wystawienia.
Kontrolerzy stwierdzili także obrót substancjami niedozwolonymi w punktach aptecznych (w szczególności sprzedaż leków psychoanaleptycznych, substancji psychotropowych, trucizn oraz leków przeciwnowotworowych). Na przykład w samym tylko Oddziale Podlaskim NFZ zakwestionowano z tego tytułu refundację na kwotę ponad 36 tys. zł.
W wyniku kontroli ujawniono również dopisywanie leków do recept, wykorzystywanie numerów recept pełnopłatnych do przedstawienia ich jako numerów recept na drogie leki refundowane, realizację recept sfałszowanych. Kontrolerzy wykryli też zawyżanie wyceny kosztów wykonania leków recepturowych. Tylko w jednej aptece w obszarze działania Oddziału Łódzkiego NFZ zakwestionowano z tego tytułu refundację na kwotę ponad 29 tys. zł.
Umowę z NFZ na realizację recept w 2012 roku miało 13366 aptek oraz 1145 punktów aptecznych.
(źródło: PAP)
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
WSA: pierwsze wyroki w sprawie zakazu reklamy aptek
Wszelkie programy lojalnościowe aptek są zakazane. Próby
przyciągnięcia klientów przez te placówki kończą się nałożeniem kary i
zaprzestaniem niedozwolonych praktyk. WSA w Warszawie wydał w
poniedziałek kolejny wyrok w tej sprawie.
Takich odwołań do sądu jakie złożyła spółka farmaceutyczna
Panacea z Białegostoku jest coraz więcej. Apteki buntują się przeciwko
nowemu prawu farmaceutycznemu, które drastycznie ograniczyło możliwość
reklamy i promocji leków. Wojewódzcy Inspektorzy Farmaceutyczni
nakładają kary, wszelkie programy lojalnościowe traktując jak
niedozwoloną reklamę. Na razie apteki przegrywają w wojewódzkich sądach
administracyjnych, choć NSA nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Sytuacja wyglądała następująco. Apteka „Dbam o zdrowie” w
Białymstoku” wymyśliła dwa pogramy dla pacjentów: jeden pod nazwą „
Program opieki farmaceutycznej” , a drugi – „60 plus” dla osób
starszych. Pierwszy program polegał na wręczeniu klientowi apteki karty,
na której farmaceuta zapisywał wszystkie kupowane leki i sprawdzał, czy
nie ma przeciwwskazań do ich łączenia. Drugi program „60 plus” dla
emerytów zawierał propozycje tańszych leków nie refundowanych. Ulotki z
treścią tych programów leżały w aptece do wglądu klientów.
Kara za programy
Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny nałożył na aptekę karę w
wysokości 4 tys. zł dopatrując się złamania art. 94 a Prawa
farmaceutycznego. Według przepisu zabroniona jest reklama aptek i
punktów aptecznych oraz ich działalności. Ale nie stanowi reklamy
informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego.
Wojewódzki inspektor farmaceutyczny sprawuje nadzór nad przestrzeganiem
przepisów ustawy w zakresie działalności reklamowej aptek, punktów
aptecznych i placówek obrotu pozaaptecznego. W razie stwierdzenia
naruszenia przepisu wojewódzki inspektor nakazuje, w drodze decyzji,
zaprzestanie prowadzenia takiej reklamy.
I tak było w tym wypadku. Co więcej nałożona kara miała walor
natychmiastowej wykonalności. Inspektor uznał, że apteka dzięki dwóm
programom lojalnościowym chciała przyciągnąć nowych klientów i zatrzymać
starych, za każde 5 zł w programie „60 plus” klient otrzymywał bonus.
Zachęta działała na emocje ludzkie i dawała zniżki finansowe –
podkreślała inspekcja. W czasie rozprawy przed WSA 15 kwietnia br.
przedstawiciel spółki radca prawny Sławomir Skupień przekonywał, że
apteka nie stosowała reklamy. – W ustawie jest sprzeczność; wolno podać
publicznie adres apteki, nawet zamieścić dane na autobusach, ale rozmowa
farmaceuty z pacjentem w sprawie jego leczenia – jest praktyką zakazaną
–mówił radca Skupień. – Program opieki farmaceutycznej należy do zadań
aptek – twierdził.
Argumenty inspektora
W odpowiedzi na zarzuty przedstawicielka GIF - Paulina Sosin-
Ziarkiewicz powołała się na ekspertyzę wykonaną przez prof. Elżbietę
Traple z UJ. – Program lojalnościowy dostępny jest dla wszystkich,
którzy znajdują się w aptece oraz użytkowników strony internetowej, a
zatem nie są to konkretni adresaci. W ocenie organu reklamą działalności
apteki jest sam fakt uczestnictwa apteki w programie lojalnościowym -
dodała.
Przedstawicielka Głównego Inspektora podkreśliła, że fakt prowadzenia
programu jest komunikowany publicznie, gdyż informacje na temat aptek,
które uczestniczą w programie można znaleźć na stronie internetowej ,
zatem jest publicznie wiadome, że dana apteka uczestniczy w programie.
Ponadto organ zauważył, że czynności takie jak naliczanie punktów czy
udzielanie wyjaśnień i informacji dotyczących programu nie mieszczą się w
katalogu usług farmaceutycznych z art. 86 ust. 2 Prawa
farmaceutycznego.
WSA: zakazana reklama
WSA w Warszawie 15 kwietnia br. oddalił skargę spółki Panacea jako
niezasadną. Sędzia sprawozdawca Izabela Głowacka-Klimas przypomniał, że
sąd ten już wypowiadał się już w sprawie reklamy aptek (wyrok VI SA/Wa
2463/12 i VI SA/Wa 1908/12). Sprawy te także oceniono jako złamanie
prawa przez apteki. Sąd przypomniał, że reklamą jest działanie mające na
celu zachęcenie potencjalnych klientów do zakupu konkretnych towarów
lub do skorzystania z określonych usług w danej aptece. Reklamą
działalności apteki będzie więc zamiar przyciągnięcia potencjalnych
klientów do dokonania zakupu towarów sprzedawanych w aptece -
niezależnie od form i metod jej prowadzenia oraz użytych do jej
realizacji środków - jeśli jej celem jest zwiększenie sprzedaży
produktów leczniczych lub wyrobów medycznych. A w omawianym przypadku
tak właśnie było. Skarżąca spółka powoływała się na naruszenie art. 22 i
20 Konstytucji. Niesłusznie – stwierdził WSA. Przepisy te mówią o
zasadzie wolności gospodarczej i możliwości ograniczeń w działalności
gospodarczej, jeśli jest to przewidziane ustawą. A w przypadku spółki
Panacea ograniczenia wprowadziła ustawa o refundacji leków obowiązująca
od 1 stycznia 2012 r. Założeniem nowelizacji było wprowadzenie
całkowitego zakazu reklamy aptek i punktów aptecznych oraz zakazu
reklamy placówek obrotu pozaaptecznego odnoszącej się do produktów
leczniczych i wyrobów medycznych. Zmiany te uzasadniano koniecznością
zwiększenia ochrony pacjentów oraz finansów publicznych przed
negatywnymi skutkami reklamy aptek, wskazując, że "cele przedsiębiorców
prowadzących apteki, w tym dążenie do maksymalizacji zysku, muszą być
podporządkowane wymogom wynikającym z konieczności ochrony zdrowia
pacjentów" (uzasadnienie do projektu w/w nowelizacji, druk sejmowy
VI.3491).
Wyrok WSA w Warszawie z 15 kwietnia 2013 r. (sygn. akt VI SA/Wa 2617/12)
Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska
( ABC Wolters Kluwer Biznes)
piątek, 19 kwietnia 2013
ELEKTRONICZNY PROBLEM- CO ZROBIĆ, GDY PUKA KOMORNIK
W
ostatnim czasie głośne były przypadki egzekwowania należności od
osób, które dopiero od komornika dowiadywały się, iż toczyło
się przeciwko nim postępowanie sądowe. W większości związane
były one z orzeczeniami wydawanymi przez tzw. E-Sąd. Co zrobić,
kiedy zdarza się taka sytuacja?
E-SĄD-
CO TO TAKIEGO I KTO Z NIEGO KORZYSTA?
W
polskim prawie w przepisach art. 50528-
50537
kodeksu postępowania cywilnego uregulowano zasady tzw.
elektronicznego postępowania upominawczego. Jest to uproszczona
procedura dochodzenia roszczeń niejako „bez wychodzenia z domu”.
Sprawy w tym trybie rozpatruje specjalnie do tego celu powołany
jeden sąd na całą Polskę- Sąd Rejonowy Lublin Zachód w
Lublinie, VI Wydział Cywilny, czyli właśnie ów E-Sąd. Osoba
składa pozew drogą elektroniczną, wprowadzając niezbędne dane do
systemu informatycznego- imię i nazwisko lub firmę powoda,
pozwanego, ich adresy, treść żądania oraz dowody, na których się
opiera a także uzasadnienie. Nie musi jednak przesyłać ich do sądu
ani drukować i podpisywać pozwu- wszystko odbywa się na odległość.
W
pierwszym etapie sąd bada jedynie, czy pozew spełnia wymogi
formalne roszczenie opisane w pozwie na pierwszy rzut oka jest
słuszne, przyjmując, że twierdzenia powoda są prawdziwe. Jeżeli
dojdzie do wniosku, że wszystko się zgadza- wydaje nakaz zapłaty i
wysyła go do pozwanego wraz z odpisem pozwu i pouczeniem, że w
terminie 2 tygodni można wnieść sprzeciw od nakazu zapłaty.
Z
elektronicznego postępowania upominawczego korzystają głównie
tzw. wierzyciele masowi (banki, firmy windykacyjne, operatorzy
telefoniczni i telewizyjni, dostawcy prądu lub gazu), a więc
wszyscy ci, którzy posiadają bardzo licznych dłużników na
stosunkowo niewielkie kwoty, na tyle nieduże, że dochodzenie ich w
zwykłym trybie byłoby zbyt kosztowne w stosunku do dochodzonej
wierzytelności.
JAK
ZAREAGOWAĆ, KIEDY DOSTAJEMY NAKAZ ZAPŁATY I NIE ZGADZAMY SIĘ Z
ŻĄDANIAMI POWODA?
W
pierwszej kolejności powinniśmy dowiedzieć się, o co chodzi. W
tym celu możemy skorzystać z przesłanego nam przez Sąd kodu
dostępu. Po wpisaniu przesłanego kodu, uzyskamy dostęp do
wszystkich dokumentów złożonych w sprawie. Złożonych, a zatem
nie zapoznamy się z dowodami, które- o czym mowa byłą wyżej- na
etapie elektronicznym są jedynie opisywane, ale nie dołącza się
ich do Sądu. Dopiero na dalszym etapie następuje ich fizyczne
przedstawienie Sądowi i stronom. Jeżeli po przeczytaniu treści
pozwu dojdziemy do przekonania, że nie powinniśmy płacić, musimy
podjąć dalsze kroki. W takim wypadku należy złożyć sprzeciw, w
którym powinniśmy napisać, czemu nie zgadzamy się z żądaniami
(np. już zapłaciliśmy), oraz powołać dowody, które to
potwierdzają. Jeżeli nie wiemy, jak to zrobić, możemy oczywiście
skorzystać
z pomocy prawnika. Jednak uwaga- jeżeli wniesiemy sprzeciw elektronicznie, to już do końca postępowania wszystkie pisma będziemy otrzymywać w ten sposób, ze skutkiem doręczenia nawet, jeżeli ich nie odczytamy, bo np. nie przejrzymy dokładnie naszej skrzynki na specjalnym koncie w systemie E-Sądu. Jeżeli sprzeciw wniesiony będzie prawidłowo i w terminie- sąd znów- bez badania dowodów stwierdzi utratę mocy przez nakaz zapłaty i przekaże sprawę do sądu właściwości ogólnej- czyli sądu właściwego dla miejsca zamieszkania pozwanego.
z pomocy prawnika. Jednak uwaga- jeżeli wniesiemy sprzeciw elektronicznie, to już do końca postępowania wszystkie pisma będziemy otrzymywać w ten sposób, ze skutkiem doręczenia nawet, jeżeli ich nie odczytamy, bo np. nie przejrzymy dokładnie naszej skrzynki na specjalnym koncie w systemie E-Sądu. Jeżeli sprzeciw wniesiony będzie prawidłowo i w terminie- sąd znów- bez badania dowodów stwierdzi utratę mocy przez nakaz zapłaty i przekaże sprawę do sądu właściwości ogólnej- czyli sądu właściwego dla miejsca zamieszkania pozwanego.
CO
ZROBIĆ, KIEDY NIE BYLIŚMY INFORMOWANI O SPRAWIE?
Poważniejszy
problem pojawia się, kiedy o sprawie dowiemy się w momencie, w
którym Komornik zajmie nam rachunek bankowy lub wynagrodzenie za
pracę. Może mieć to miejsce wówczas, kiedy w pozwie z różnych
przyczyn znalazł się nasz zły adres. Sąd bowiem, ufając
powodowi, uznaje, że adres w pozwie jest prawidłowy, a zatem list
polecony zawierający nakaz zapłaty i pouczenie wysłany na ten
adres i 2x awizowany uważa za prawidłowo doręczony. Wtedy
stwierdza prawomocność nakazu zapłaty a wierzyciel wszczyna
egzekucję. My natomiast nie mogliśmy się bronić, bo o sprawie nie
wiedzieliśmy. W takie sytuacji, choć trudnej- nie należy
panikować. Po pierwsze trzeba pamiętać, że nic nie dadzą rozmowy
ani pisma do komornika- on jedynie realizuje to, co przeczyta w
nakazie zapłaty i bez decyzji sądu nie uwierzy nikomu, że dług
nie istnieje. Wszelkie działania powinniśmy podejmować przed
sądem, który wydał nakaz i tam starać się zapobiec
wyegzekwowaniu długu, który naszym zdaniem nie istnieje. Mamy na to
7 dni od dnia, w którym dowiemy się o istnieniu nakazu zapłaty, w
praktyce- 7 dni od dnia, w którym dowiedzieliśmy się o egzekucji.
Uzbrojeni w sygnaturę dzwonimy do Sądu na podany na stronie
internetowej numer kontaktowy i pytamy, na jaki adres wysłano
przesyłkę z Sądu. Jeżeli okaże się, że był nieaktualny,
należy skierować do E-Sądu pismo (podając dane nasze, wierzyciela
i w/w sygnaturę) wskazując, że dopiero od Komornika dowiedzieliśmy
się, że toczyła się przeciwko nam sprawa. Warto także załączyć
dokumenty, które to potwierdzą (np. zaświadczenie o zameldowaniu).
Wówczas sąd będzie mógł doręczyć nam nakaz w sposób
prawidłowy, a my będziemy mogli go zaskarżyć. W piśmie warto też
wskazać jaki komornik prowadzi egzekucję i jak jest jej sygnatura i
wnieść o jej zawieszenie przez Sąd.
W
opisanej sytuacji, w której terminy na działania są już bardzo
krótkie i nie ma miejsca na pomyłkę lub, nawet niezawinione,
zaniedbania, warto skorzystać z porady profesjonalisty. On pokieruje
naszymi działaniami i postara się powstrzymać działania
komornika, zanim dojdzie do przymusowego wyegzekwowania od nas
należności, z którymi się nie zgadzamy.
Katarzyna Mikołajczyk
apliknat radcowski
wtorek, 16 kwietnia 2013
Przy eksmisji sąd zawsze powinien rozstrzygnąć o prawie do lokalu socjanego - Najnowszy wyrok SN
SN: orzekając o eksmisji, sąd zawsze powinien rozstrzygnąć o uprawnieniu do lokalu socjalnego
2013-04-16
W wyroku nakazującym opróżnienie lokalu socjalnego sąd orzeka
o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego bądź o braku takiego
uprawnienia wobec osób, których nakaz dotyczy - rozstrzygnął Sąd
Najwyższy w wyroku z dnia 5 kwietnia 2013 r. (III CZP 11/13).
Zagadnienie prawne dotyczyło wykładni art. 14 ust. 1 ustawy z
dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie
gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (tekst jedn.: Dz. U. z 2005 r. Nr
31, poz. 266 ze zm.) - wątpliwości sądu pytającego dotyczyły kwestii
konieczności rozstrzygania o uprawnieniu do lokalu socjalnego w
przypadku, gdy orzeczenie już dotyczy eksmisji z tego rodzaju
mieszkania.
Zagadnienie ma istotne znaczenie praktyczne. W stanie faktycznym, na
kanwie którego zrodziły się wątpliwości sądu, chodziło o eksmisję do
noclegowni rodziny z dwójką dzieci. Pozwani zamieszkiwali w lokalu
socjalnym należącym do gminy. Sąd rejonowy uznał racje jednostki
samorządu i orzekł, że pozwani zajmują lokal bez żadnego tytułu
prawnego. Stwierdził jednak przy tym, że art. 14 ww. ustawy nakazuje
rozważenie, czy nie przysługuje im prawo do lokalu socjalnego. Sąd
rozstrzygnął, że eksmisja rodziny pozostającej w tak trudnej sytuacji
materialnej bez przyznania jej prawa do innego mieszkania byłaby
niesprawiedliwa i że w sprawie uzasadnione jest żądanie przez pozwanych
przyznania lokalu socjalnego.
Gmina w apelacji podniosła, że przytoczony wyżej art. 14 ustawy o
ochronie praw lokatorów nie uprawnia sądu do orzekania o prawie do
lokalu socjalnego w wyroku, który już dotyczy eksmisji z tego rodzaju
mieszkania (ponieważ w przepisie mowa jest jedynie o wyroku dotyczącego
eksmisji z lokalu, a nie lokalu socjalnego). Sąd okręgowy postanowił
zwrócić się o rozstrzygnięcie tej kwestii do Sądu Najwyższego. Ten
przyznał rację wykładni przyjętej przez sąd pierwszej instancji
orzekając, że o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego sąd
rozstrzyga także w wyroku dotyczącym eksmisji z takiego lokalu.
( źródło Lex Monika Sewastianowicz )
piątek, 5 kwietnia 2013
Ustawa o terminach zapłaty w transakcjach handlowych
8 lutego 2013 r. Sejm uchwalił nową ustawę o terminach zapłaty w
transakcjach handlowych, która wchodzi w życie 28 kwietnia 2013 r.
Zmiany spowodowane są obowiązkiem wdrożenia do krajowego systemu
prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/7/UE z 16
lutego 2011 r. w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w
transakcjach handlowych. Nowe rozwiązania mają na celu zwalczanie
zatorów płatniczych poprzez zobowiązanie stron do stosowania
krótkich terminów płatności. Do tej pory „silniejsza” strona umowy
mogła narzucić swojemu kontrahentowi długie terminy zapłaty, które
dla tego drugiego nie były korzystne.
Zgodnie z nowymi przepisami, termin zapłaty w transakcjach między przedsiębiorcami nie powinien przekraczać 60 dni. Może on zostać wydłużony tylko po spełnieniu określonych warunków. W przeciwnym razie wierzyciel będzie mógł naliczyć odsetki za opóźnienie w wysokości tzw. odsetek podatkowych, które obecnie wynoszą 11,5 proc.
Inaczej sprawa wyglądać będzie w transakcjach na linii przedsiębiorca-podmiot publiczny. Jeśli to strona państwowa jest dłużnikiem, termin zapłaty wynosić ma nie więcej niż 30 dni. Opcja wydłużenia do 60 dni przysługiwać będzie w przypadku „obiektywnie uzasadnionych elementów umowy”. Osobno ujęto podmioty lecznicze – tutaj termin wyniesie z zasady 60 dni.
Wśród nowych rozwiązań znalazł się też 30-dniowy termin na tzw. procedurę badania towaru lub usługi (w celu potwierdzenia zgodności z umową).
Pewne novum stanowi także tzw. stała rekompensata o równowartości 40 euro – ma ona pokrywać wydatki związane z próbami odzyskania należności przez wierzyciela.Uprawnienie do naliczenia tej kwoty możliwe będzie od momentu, gdy wymagalne staną się odsetki za opóźnienie w płatnościach, bez odrębnego wezwania do jej zapłaty. Gdy koszty odzyskania należności przekroczą kwotę stałej rekompensaty, wierzyciel będzie mógł uzyskać na drodze sądowej zwrot wszelkich wydatków, jakie poniósł w związku z próbą odzyskania należności.
Ustawa wejdzie w życie 30 kwietnia 2013 r. Tego samego dnia moc utraci dotychczasowa ustawa z 12 czerwca 2003 r.
Zgodnie z nowymi przepisami, termin zapłaty w transakcjach między przedsiębiorcami nie powinien przekraczać 60 dni. Może on zostać wydłużony tylko po spełnieniu określonych warunków. W przeciwnym razie wierzyciel będzie mógł naliczyć odsetki za opóźnienie w wysokości tzw. odsetek podatkowych, które obecnie wynoszą 11,5 proc.
Inaczej sprawa wyglądać będzie w transakcjach na linii przedsiębiorca-podmiot publiczny. Jeśli to strona państwowa jest dłużnikiem, termin zapłaty wynosić ma nie więcej niż 30 dni. Opcja wydłużenia do 60 dni przysługiwać będzie w przypadku „obiektywnie uzasadnionych elementów umowy”. Osobno ujęto podmioty lecznicze – tutaj termin wyniesie z zasady 60 dni.
Wśród nowych rozwiązań znalazł się też 30-dniowy termin na tzw. procedurę badania towaru lub usługi (w celu potwierdzenia zgodności z umową).
Pewne novum stanowi także tzw. stała rekompensata o równowartości 40 euro – ma ona pokrywać wydatki związane z próbami odzyskania należności przez wierzyciela.Uprawnienie do naliczenia tej kwoty możliwe będzie od momentu, gdy wymagalne staną się odsetki za opóźnienie w płatnościach, bez odrębnego wezwania do jej zapłaty. Gdy koszty odzyskania należności przekroczą kwotę stałej rekompensaty, wierzyciel będzie mógł uzyskać na drodze sądowej zwrot wszelkich wydatków, jakie poniósł w związku z próbą odzyskania należności.
Ustawa wejdzie w życie 30 kwietnia 2013 r. Tego samego dnia moc utraci dotychczasowa ustawa z 12 czerwca 2003 r.
Subskrybuj:
Posty (Atom)