poniedziałek, 16 grudnia 2013

Szpital zaproponował rodzicom 1 zł odszkodowania za śmierć dziecka


Judyta Watoła 2013-12-16, ostatnia aktualizacja 2013-12-16 00:58:50
Szpital zaproponował rodzicom 1 zł za śmierć dziecka. Inne za trwały uszczerbek na zdrowiu oferują po 1 tys. zł. Wszystko zgodnie z prawem, bo przepisy nie określają minimalnej kwoty odszkodowań
- Poczułam, jakby roześmiali mi się w twarz - mówiła dziennikarzom Maria Świrk, kiedy wiosną Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu zaproponował jej 500 zł odszkodowania za śmierć męża.

Komisja przy wojewodzie orzekła, że lekarze w USK nie wykonali koniecznych dla niego badań. Przez to nie wykryli tętniaka. Kilka dni później zmarł w innym szpitalu.

Ta sprawa stała się głośna, ale o innych, podobnych, jest cicho. Pacjenci i ich rodziny upokorzeni propozycjami rażąco niskich odszkodowań wolą milczeć.

Z danych zebranych przez biuro Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że takich przypadków jest wiele. Pacjent z Małopolski (RPP nie podaje nazw szpitali, tylko województwa) z powodu złego leczenia zachorował na zakrzepowe zapalenie żył. Pojawiły się skrzepliny, które mogą doprowadzić do zatoru i śmierci. Szpital zaproponował mu 7,5 tys. zł. Chory się nie zgodził. Podobnie jak pacjenci ze Śląska: jednemu szpital zaproponował za trwałe uszkodzenie ciała 3 tys. zł, drugiemu zaledwie połowę tej kwoty. W województwach lubelskim i świętokrzyskim szpitale proponowały za uszkodzenie ciała po 1 tys. zł, a jeden ze szpitali w podkarpackim - tylko 1 zł.

Za małe odszkodowanie nie istnieje

Równie niskie odszkodowanie, ale tym razem za śmierć, zaproponował rodzicom zmarłego dziecka szpital na Dolnym Śląsku.

- To tak, jakby dostali w twarz. Pytaliśmy, czy nie chcą tego nagłośnić, ale byli tak przybici, że się nie zgodzili - usłyszeliśmy w Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych we Wrocławiu.

Takie komisje działają od dwóch lat przy wszystkich urzędach wojewódzkich. W założeniu miały ułatwić pacjentom lub ich rodzinom uzyskanie odszkodowania za błąd w leczeniu. Dzięki nim nie muszą oni już iść do sądu, gdzie sprawy ciągną się nieraz latami. Wystarczy, że złożą wniosek w komisji. Ta ma cztery miesiące na jego rozpatrzenie. Nie orzeka o winie lekarza czy pielęgniarki. Stwierdza tylko, czy doszło do zdarzenia medycznego, co w tym wypadku oznacza złą diagnozę, zakażenie, uszkodzenia ciała, rozstrój zdrowia, a także śmierć, które były skutkiem działania niezgodnego z wiedzą medyczną.

Minister zdrowia w rozporządzeniu określił maksymalne kwoty odszkodowań: 100 tys. zł w przypadku uszczerbku na zdrowiu i 300 tys. zł, gdy doszło do śmierci. Minimalnych kwot nie podał.

Ubezpieczenia za drogie, lepiej iść do sądu

Poza obowiązkowym ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej (OC) szpitale odtąd miały także obowiązkowo kupować polisy od zdarzeń medycznych. Okazały się za drogie. Kilkusetłóżkowy szpital z wieloma oddziałami zabiegowymi za samo OC musi płacić 700-800 tys. rocznie, druga polisa wyceniana jest podobnie. Ministerstwo ustąpiło więc pod presją dyrektorów szpitali: druga polisa jest teraz dobrowolna. Większość szpitali jej nie kupuje. Kiedy wojewódzka komisja uzna, że doszło do zdarzenia medycznego i pokrzywdzonemu należy się odszkodowanie, szpital musi je wypłacić z własnego budżetu.

Nie wszyscy wykorzystują brak minimalnych kwot odszkodowań. Np. w województwie podlaskim wypłacano za uszczerbek na zdrowiu po 60-65 tys. zł. Jednak większość szpitali proponuje niewiele. Dowód: od stycznia do lipca tego roku komisje wydały 46 orzeczeń, po których pacjentom należały się odszkodowania. Aż 26 odmówiło ich przyjęcia z powodu zbyt niskiej kwoty.

Szpitale z góry wiedzą, że takie kwoty będą odrzucone i pacjenci pójdą walczyć o swoje do sądu. Mają w tym cel: po pierwsze, rozstrzygnięcie zostanie odłożone w czasie, może nawet na lata. Po drugie, kiedy sprawa toczy się przed sądem cywilnym, odszkodowanie zostanie zapłacone z obowiązkowej polisy OC. Nie obciąży więc budżetu szpitala.

Płatność była, obowiązek z głowy

Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, który zaproponował za śmierć 500 zł, pośrednio przyznaje się do takiego uniku. "Z opinii prawnej sporządzonej na zlecenie szpitala wynika, że przepisy ustawy określające sposób powołania, działania oraz uprawnienia komisji wojewódzkiej naruszają szereg postanowień Konstytucji. Dlatego też intencją szpitala było rzetelne rozpatrzenie sprawy przez niezawisły sąd" - napisał nam USK w mailu. Pytamy jednak, czy szpitalowi, który przez samego ministra zdrowia stawiany jest innym za wzór, nie było zwyczajnie wstyd proponować wdowie tak małych pieniędzy? Odpowiedź brzmi: nie. "Proponując kwotę odszkodowania, szpital wypełnił swój ustawowy obowiązek" - czytamy.

- To jest potworny grzech prawniczego formalizmu. Ochrona prawna ma być efektywna, a nie formalna. Trzeba to uznać, a nie dawać złotówkę czy pięćset złotych i odnotować, że płatność była. To wstrętne wobec ludzi - oburza się prof. Ewa Łętowska, była rzeczniczka praw obywatelskich.

Rzecznik praw pacjenta chce zmiany w przepisach: odszkodowanie powinno jego zdaniem wynieść co najmniej 50 proc. kwoty maksymalnej określonej w rozporządzeniu ministra, czyli np. w przypadku śmierci 150 tys. zł.

Ministerstwo Zdrowia, które przygotowuje właśnie nowelizację przepisów o odszkodowaniach, na propozycję RPP jednak się nie zgadza. Tłumaczy, że jeśli pacjentowi nie podoba się za niskie odszkodowanie, może przecież iść do sądu. A idea prawnego "wyceniania" minimalnej wartości szkody budzi wątpliwości, bo "każdy przypadek jest inny i powinien być rozpatrywany indywidualnie".

- Przepisy o komisjach miały umożliwić pacjentom uniknięcie długiej sądowej drogi, a tymczasem ministerstwo z powrotem do sądu odsyła. To kompromitacja - komentuje Marek Balicki, były minister zdrowia.

1 komentarz:

  1. Takie sprawy trzeba nagłaśniać, to są jakieś żarty naprawdę. Za śmierć dziecka w wyniku błędu medycznego należy się duże odszkodowanie i zadośćuczynienie. Takich spraw się nie odpuszcza. Nawet jak rodzice nie chcą iść do sądu to można wywalczyć pieniądze na drodze ugody. Nie muszą wtedy rodzice się w sprawę w ogóle angażować. Polecam zgłosić się tutaj po porady prawne ta kancelaria może udzielić bezpłatnej porady prawnej i dokładnie wszystko wytłumaczyć. Prowadzą z powodzeniem takie sprawy także.

    OdpowiedzUsuń