poniedziałek, 30 grudnia 2013

Co zrobić gdy spadkodawca pozostawi po sobie długi ?


Strata osoby najbliższej to bardzo trudny moment, zwłaszcza gdy spadkobiercom oprócz bólu, towarzyszy także niepewność, wynikająca ze skomplikowanej sytuacji majątkowej zmarłego.
Najlepiej gdy spadkodawca jeszcze za życia ureguluje kwestie majątkowe, w drodze testamentu lub przenosząc własność poszczególnych elementów majątku na wybrane osoby. Nie wszystko da się jednak zaplanować. Czasem najbliżsi odchodzą nagle.
Co powinien zrobić spadkobierca w sytuacji gdy, obawia się, że spadek zawiera długi ?
Zgodnie z art. 1012 kodeksu cywilnego spadkobierca ma 3 możliwości:
  1. przyjęcie spadku bez ograniczenie odpowiedzialności za długi spadkowe (tzw. przyjęcie proste);
  2. przyjęcie spadku z ograniczeniem odpowiedzialności za długi spadkowe (tzw. przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza);
  3. Odrzucenie spadku.
Pierwsza możliwość, czyli przyjęcie proste spadku, nie jest wskazana w sytuacji gdy spadkodawca pozostawił po sobie długi, lub nie jesteśmy pewni, jaka była jego sytuacja majątkowa. Przyjęcie proste spadku, powoduje bowiem, że spadkobierca odpowiada za długi spadkowe całym swoim majątkiem, nawet jeśli przewyższają one wartość stanu czynnego spadku.
Każda z pozostałych opcji pociąga za sobą prawne konsekwencje, które należy mieć na uwadze podejmując decyzję. Ustawa pozostawia spadkobiercy dużo czasu, bo aż 6 miesięcy na podjęcie na złożenie stosownego oświadczenia. Termin ten jest liczony o dnia, w którym spadkobierca dowiedział, się o tytule powołania do spadku. W przypadku spadkobierców powołanych do dziedziczenia w pierwszej kolejności, termin ten będzie biegł od momentu gdy dowiedzieli się oni o śmierci spadkodawcy.
Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza ogranicza odpowiedzialność spadkobiercy do wartości stanu czynnego spadku. W najgorszym wypadku spadkobierca nic nie zyska. W celu określenia granic odpowiedzialności spadkobiercy, należy jednak sporządzić spis inwentarza. Spis taki sporządza komornik na zlecenie sądu. Podczas sporządzania spisu należy wyjawić wszystkie elementy majątku spadkodawcy, które są nam znane. Nieuczciwy spadkobierca, który zatai elementy spadku będzie traktowany jakby przyjął spadek w całości. Zgodnie z art. 53 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o komornikach sądowych i egzekucji komornikowi przysługuje wynagrodzenie w wysokości 10% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia za każdą rozpoczętą godzinę. Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza, ma więc sens tylko w wypadku, gdy spadkodawca pozostawił po sobie jakiś majątek, lub zakładamy, że wartość aktywów przewyższa długi spadkowe. Ta forma przyjęcia spadku ma jeszcze jedną zaletę. Jeśli choćby jeden z uprawnionych przyjmie spadek z dobrodziejstwem inwentarza, przyjmuje się, że pozostali spadkobiercy również przyjęli spadek z dobrodziejstwem inwentarza, choćby nie złożyli oświadczenia w ustawowym terminie.
W sytuacji, gdy spadkodawca nie pozostawił, żadnego majątku, lub pozostawił długi przewyższające wartość stanu czynnego spadku, najlepszym rozwiązaniem jest odrzucenie spadku. Spadkobierca, który złoży oświadczenie o odrzuceniu spadku jest traktowany tak, jakby nie dożył otwarcia spadku. Uwalnia go to od odpowiedzialności za długi spadkowe oraz kłopotów związanych z egzekucją długów spadkowych. Niestety powoduje to również powołanie do dziedziczenia kolejnych spadkobierców. Oni również mają 6 miesięcy od momentu uzyskania informacji o tytule powołania do dziedziczenia na podjęcie decyzji o przyjęciu lub odrzuceniu spadku. W miarę jak kolejne osoby będą odrzucać spadek, sąd spadku będzie wzywał kolejnych krewnych do udziału w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku. Spadkobiercy, którzy mają małoletnie dzieci muszą pamiętać, że gdy oni odrzucą spadek, powołane do dziedziczenia są ich dzieci. Chcąc uchronić je przed odziedziczeniem spadku obciążonego długami, muszą w ich imieniu złożyć oświadczenie o odrzuceniu spadku. Na złożenie takiego oświadczenia rodzic lub opiekun prawny musi uprzednio uzyskać zgodę sądu rodzinnego. W przypadku, gdy rodzina spadkodawcy była liczna, postępowanie spadkowe może być długotrwałe i angażować znaczną liczbę osób. Warto jednak podjąć ten trud, aby uregulować stan prawny i nie musieć w przyszłości spłacać długów, o których istnieniu nie wiedzieliśmy.
Zdecydowanie najgorszym wyjściem jest pozostawienie sprawy swojemu losowi. Zgodnie z art. 1015 § 2 kodeksu cywilnego brak oświadczenia o przyjęciu lub odrzuceniu spadku skutkuje prostym przyjęciem spadku. Chronione są tu jedynie osoby małoletnie, ubezwłasnowolnione, osoby co do których istnieje podstawa do ich ubezwłasnowolnienia oraz osoby prawne. W tych przypadkach brak oświadczenia skutkuje przyjęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza.

Justyna Jakubiak
aplikantka radcowska
 
Biblografia:
  1. Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. kodeks cywilny (Dz. U. z 1964 Nr 16 poz. 93 z późn. Zm.)
  2. ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. o komornikach sądowych i egzekucji (t.j. Dz. U. z 2011 Nr 231 poz.1376 z późn. Zm.)
  3. Artykuł Doroty Gajos-Kaniewskiej „Czy odrzucenie spadku uwolni rodzinę od długów zmarłego ?” Rzeczpospolita z dnia 28 maja 2012r. http://prawo.rp.pl/artykul/882993.html?p=2
  4. Kodeks Cywilny Komentarz, Tom IV Spadki, Wyd. III, pod red. A. Kidyby Wolters Kluwee Polska 2012
  5. Kodeks Rodzinny i opiekuńczy, komentarz, pod red. H. Doleckiego, Lex 2010.

Umowa zlecenia i umowa agencyjna – porównanie



Zarówno umowa zlecenia jak i umowa agencyjna są uregulowane w kodeksie cywilnym. Obie regulacje są zasadniczo podobne, co może nastręczać problemów podczas ich stosowania.
Forma zawarcia umowy
Forma zawarcia umowy nie ma znaczenia dla ważności żadnej z tych umów. Mogą być one zawarte zarówno w formie ustnej jak i pisemnej, bądź w sposób dorozumiany. Jedynie w umowie agencyjnej wymagana jest forma pisemna w przypadku gdy strony chcą zawrzeć w niej pewne szczególne ustalenia:
  • umowa ma zawierać zapisy o zakazie konkurencji;
  • w określonych wypadkach agent ma ponosić odpowiedzialność za niewykonanie zobowiązania przez klienta.
Strona podmiotowa
W przypadku umowy zlecenia stronami są zleceniodawca czyli dający zlecenie oraz zleceniobiorca – przyjmujący zlecenie. W umowie agencyjnej również występuje zleceniodawca, ale odpowiednikiem przyjmującego zlecenie jest agent. Charakterystyczne dla umowy agencyjnej jest to, że obie jej strony muszą być przedsiębiorcami. W przypadku umowy zlecenia nie jest to konieczne. Zakres podmiotowy umowy zlecenia jest znacznie szerszy. Może być ona zawarta pomiędzy przedsiębiorcami, albo pomiędzy osobami nie prowadzącymi działalności gospodarczej, przedsiębiorcą może być także tylko jedna ze stron umowy zlecenia.
Strona przedmiotowa
Przedmiotem umowy zlecenia jest dokonywanie określonych czynności prawnych w imieniu dającego zlecenie. Ustawa w art. 734 k.c. mówi o czynności prawnej, ale zlecenie może obejmować szereg czynności. Zlecenie obejmuje także umocowanie do dokonania tej czynności prawnej, chyba że umowa stanowi inaczej. Zleceniobiorcy nie łączy ze zleceniodawcą stosunek podrzędności służbowej, ale musi on przy wykonywaniu zlecenia uwzględniać wskazówki zleceniodawcy. Zleceniodawca może również powierzyć wykonywanie zlecenia osobie trzeciej. Za jej ewentualne błędy ponosi on odpowiedzialność o tyle o ile nie dochował on należytej staranności w wyborze zastępcy. Umowa agencyjna dotyczy natomiast stałego pośredniczenia w zawieraniu umów lub reprezentacji zleceniodawcy. Ma ona charakter ciągły, a agent jest uprawniony do dokonywania czynności prawnych w imieniu zleceniodawcy, tylko gdy ten udzieli mu wyraźnego pełnomocnictwa. Agent tak samo jak zleceniobiorca jest w swojej pracy samodzielny, ale musi uwzględniać wskazówki zleceniodawcy. Nie może on powierzyć swoich obowiązków innej osobie, chyba, że zleceniodawca wyrazi na to zgodę na piśmie. Ważnym elementem umowy agencyjnej jest wskazany w art. 760 k.c. obowiązek wzajemnej lojalności. Następne artykuły precyzują na czym ta lojalność ma polegać. Agent ma obowiązek działać w imieniu i na rzecz zleceniodawcy. Musi również przekazywać bez zbędnej zwłoki wszelkie informacje i dokumenty. Strony mogą także dołączyć do umowy klauzulę o zakazie konkurencji. Lojalność zleceniodawcy przejawia się natomiast w przekazywaniu informacji i dokumentów niezbędnych agentowi do prawidłowego wykonywani swoich obowiązków, oraz do szybkiego przekazywania informacji o zawartych umowach i przewidywanej wysokości prowizji agenta. Agent może domagać się wypłacenia prowizji, nawet jeśli to nie on zawarł umowę, w sytuacji gdy zawarcie umowy jest efektem jego starań lub gdy została ona zawarta z naruszeniem przyznanej agentowi wyłączności (terytorialnej lub w stosunku do określonej grupy klientów).
Wynagrodzenie
Zleceniobiorca nie musi otrzymywać wynagrodzenia, jeśli strony zastrzegły to w umowie, w przeciwnym wypadku zleceniobiorcy należy się wynagrodzenie odpowiadające wykonanej pracy. Zleceniodawca winien również zwrócić koszty, jakie poniósł zleceniodawca w związku z wykonaniem zlecenia (pomniejszone o pobrane zaliczki) oraz zwolnić go od zobowiązań jakie zleceniobiorca zaciągnął, w celu wykonania zlecenia. Umowa agencyjna ze swojej istoty jest odpłatna. Wynagrodzenie agenta ma charakter prowizyjny, czyli uzależnione jest od ilości i wielkości zawartych przez niego umów. Agent może również otrzymać prowizję od umów, których nie zawarł osobiście jeżeli:
  • umowa została zawarta w wyniku jego starań;
  • umowa została zawarta z klientem, którego poprzednio agent pozyskał dla umów tego samego rodzaju:
  • agentowi została przyznana wyłączność na określonym obszarze, lub w stosunku do wyodrębnionej grupy klientów, a umowa z klientem przy naruszeniu tej wyłączności została zawarta bez wiedzy agenta.
Możliwe jest także wypłacenie agentowi prowizji od umów zawartych już po rozwiązaniu umowy gdy:
  • umowa została zawarta z naruszeniem wyłączności agenta, a propozycję jej zawarcia klient złożył przed rozwiązaniem umowy agencyjnej;
  • agent swoją działalnością znacząco przyczynił się do zawarcia umowy, a ponadto została ona zawarta w rozsądnym czasie od rozwiązania umowy agencyjnej,
Odpowiedzialność stron
Zleceniobiorca ponosi odpowiedzialność za niewykonanie zlecenia tylko w wypadku gdy nie dochował należytej staranności. Agent również nie ponosi przed zleceniodawcą odpowiedzialności za to, że nie udało mu się zawrzeć umowy. W takim wypadku nie otrzyma on po prostu prowizji. Strony mogą jednak zawrzeć w umowie postanowienia, na mocy których agent będzie ponosił odpowiedzialność za niewykonanie zobowiązania przez klienta.
Rozwiązanie umowy
Zarówno zleceniodawca jak i zleceniobiorca mogą wypowiedzieć umowę zlecenia w każdym czasie. Zleceniodawca zobowiązany jest tylko do rozliczenia się ze zleceniobiorcą poprzez wypłatę wynagrodzenia za wykonaną już pracę, zwrot nakładów, a w przypadku gdy rozwiązanie umowy nastąpiło bez ważnego powodu także wypłatę odszkodowania. Zleceniobiorca zobowiązany jest wypłacić takie odszkodowanie tylko jeśli umowa miała charakter odpłatny. Rozwiązanie umowy agencyjnej bardzie przypomina rozwiązanie umowy o pracę. Umowa agencyjna zawarta na czas nieoznaczony może być wypowiedziana na miesiąc naprzód w pierwszym roku, na dwa miesiące naprzód w drugim roku oraz na trzy miesiące naprzód w trzecim i następnych latach trwania umowy. Kodeks cywilny tak samo jak kodeks pracy w stosunku do umowy o pracę określa tu pewne minimum. Strony mogą w umowie jedynie wydłużyć okres wypowiedzenia, z tym że okres wypowiedzenia dla agenta nie może być dłuższy niż dla zleceniodawcy. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, termin wypowiedzenia upływa z końcem miesiąca kalendarzowego. Każda ze stron może jednak wypowiedzieć umowę bez zachowania okresu wypowiedzenia w sytuacji, gdy druga strona nie wykonywała wynikających z umowy obowiązków. Jeśli rozwiązanie umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia jest przez stronę zawinione, ma ona obowiązek naprawienia powstałej w ten sposób szkody.
Składki ubezpieczeniowe
Zarówno umowa zlecenia jak i umowa agencyjna są umowami cywilnoprawnymi. Agent ani zleceniobiorca nie cieszą się więc ochroną, jaką zapewnia kodeks pracy. Nie mają tutaj zastosowania przepisy o urlopach, czasie pracy ani o ochronie kobiet w ciąży. W kwestii składek ubezpieczeniowych. Zarówno zleceniobiorca jak i agent muszą sami zatroszczyć się o ubezpieczenie zdrowotne. W przypadku ubezpieczenia emerytalnego i rentowego jest ono obowiązkowe.

Justyna Jakubiak
aplikantka radcowska

Bibliografia:
  1. Źródło: INFOR; Artykuł z dnia: 2008-04-10
  2. Co różni zleceniobiorcę od osoby wykonującej umowę agencyjną; Autor: Edyta Dobrowolska; Gazeta Prawna Nr 188/2007 z dnia 2007-09-27
4. http://www.zus.pl/pliki/poradniki/porad23.pdf

wtorek, 17 grudnia 2013

Lawina niedomówień

W artykule Marzeny Sygut z dnia 12 grudnia 2013 r. opublikowanym na portalu rynekzdrowia.pl już tytuł zawiera karygodny błąd. „Ruszyła lawina nakazów: NFZ żąda od lekarzy zwrotu pieniędzy za leki refundowane” pisze w tytule autorka, precyzując następnie w treści, że chodzi o „przesądowe nakazy” wysyłane przez NFZ.1 W rzeczywistości w prawie nie ma czegoś takiego jak przesądowe nakazy czy nakazy płatnicze. Mówić można o przedsądowych wezwaniach do zapłaty, w których wierzyciel domaga się zwrotu należnej kwoty, tudzież o nakazach zapłaty, wydawanych przez sąd po skierowaniu do sądu pozwu o zapłatę w postępowaniu nakazowym lub upominawczym.
Roszczenia Narodowego Funduszu Zdrowia, wyrażone w wezwaniach do zapłaty nienależnej kwoty refundacji, nie znajdują uzasadnienia o tyle, że lekarze wypisując recepty na leki refundowane nie uzyskiwali żadnych korzyści z tego faktu. Co więcej, refundacja leków i tak przysługiwała ubezpieczonym pacjentom, prawo do refundacji leków przez NFZ wynika bowiem bezpośrednio z faktu posiadania ubezpieczenia zdrowotnego. Nie można więc mówić w tej sytuacji o tym, że kwota refundacji była nienależna, a lekarze, wypisując recepty, narażali Fundusz na straty. Pacjent wykupiłby lek z refundacją, niezależnie od tego, czy receptę wypisałby lekarz mający podpisaną umowę z NFZ czy też nie. Tego zdania są także samorządy lekarskie, sprzeciwiające się pociąganiu lekarzy do odpowiedzialności finansowej. Samorządy podkreślają również nieracjonalność działań Funduszu i jego przyczynienie się do zaistniałej sytuacji – wraz z wejściem w życie nowej ustawy stare recepty z opcją refundacji nie straciły ważności.
Co więcej, podkreślenia wymaga fakt, że Narodowy Fundusz Zdrowia, dochodząc od lekarzy zwrotu świadczeń za bezprawne wypisywanie recept na refundowane leki w okresie od lipca do grudnia 2012 r., powołuje się na art. 48 ust. 8 tzw. ustawy refundacyjnej, który to został uchylony przez Sejm na mocy ustawy z dnia 13 stycznia 2012 r. o zmianie ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych oraz niektórych innych ustaw. Sejm uchylił ten artykuł na wniosek rządu, mając na względzie jego nieprecyzyjność i niesprawiedliwość (możliwe karanie lekarzy za chęć działania dla dobra pacjenta).2
W przytoczonym artykule autorka wspomina, że w sierpniu 2013 r. Sąd Rejonowy we Wrocławiu wydał pierwszy nakaz zapłaty przeciwko lekarzowi. Nie pisze nic jednak o wyroku Sądu Rejonowego Gdańsk Północ z dnia 17 stycznia 2013 r., który uznał żądanie Funduszu, domagającego się od lekarza zapłaty kary umownej za błędne wystawienie recept refundowanych, za niezasadne. Wagę tego wyroku dla środowiska lekarskiego podkreśla prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz, wskazując, że wyrok potwierdził fakt, iż refundacja przysługuje pacjentowi, a nie lekarzowi.3

Znaczenia w sprawie nie ma też fakt, że zgodnie ze słowami rzeczniczki prasowej dolnośląskiego OW NFZ, na podstawie wezwań do zapłaty lekarze zwrócili już do Funduszu łącznie ponad 200 tys. zł. Jak bowiem starano się udowodnić w niniejszym artykule, żądanie NFZ pozbawione jest podstawy prawnej, co czyni wpłacone kwoty świadczeniem nienależnym i upoważnia lekarzy do dochodzenia ich zwrotu na podstawie przepisów Kodeksu Cywilnego o bezpodstawnym wzbogaceniu (de facto NFZ uzyskał w tej sytuacji korzyść majątkową kosztem lekarzy, którzy pokryli koszty refundacji leków, które to koszty ponieść powinien z mocy prawa Fundusz). W podobnym tonie wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 19 marca 2012 r., sygn. akt I CSK 216/11, uznając, że jeżeli po stronie NFZ brak było podstawy prawnej do żądania zwrotu przekazanej powodowi (w tym przypadku – farmaceucie) kwoty refundacji, to tym samym nie mógł on skutecznie dokonać potrącenia nieistniejącej wierzytelności – analogicznie nie może on tej wierzytelności dochodzić.
W tym samym wyroku Sąd Najwyższy zwraca uwagę na sedno problemu: „Nie należy jednak tracić z pola widzenia, celu dla którego ustawa formułuje rygorystyczne wymogi wystawiania recept i wydawania na ich podstawie leków. W pierwszym rzędzie ma to zapewnić bezpieczeństwo pacjenta. Natomiast gdy chodzi o leki refundowane, wspomniany rygoryzm ma służyć temu, aby środki publiczne nie trafiły do osoby nieuprawnionej. Ocena uchybień formalnych recepty powinna wiec być podejmowana z uwzględnieniem celu jakiemu ten formalizm służy.” O celach tych wydaje się zapominać Narodowy Fundusz Zdrowia, pociągając lekarzy do odpowiedzialności finansowej za wypisywanie pacjentom przysługujących im refundowanych leków.

Justyna Bachórska

 
Kancelaria Nawroska Marszałek sp.k. z siedzibą w Toruniu

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Szpital zaproponował rodzicom 1 zł odszkodowania za śmierć dziecka


Judyta Watoła 2013-12-16, ostatnia aktualizacja 2013-12-16 00:58:50
Szpital zaproponował rodzicom 1 zł za śmierć dziecka. Inne za trwały uszczerbek na zdrowiu oferują po 1 tys. zł. Wszystko zgodnie z prawem, bo przepisy nie określają minimalnej kwoty odszkodowań
- Poczułam, jakby roześmiali mi się w twarz - mówiła dziennikarzom Maria Świrk, kiedy wiosną Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu zaproponował jej 500 zł odszkodowania za śmierć męża.

Komisja przy wojewodzie orzekła, że lekarze w USK nie wykonali koniecznych dla niego badań. Przez to nie wykryli tętniaka. Kilka dni później zmarł w innym szpitalu.

Ta sprawa stała się głośna, ale o innych, podobnych, jest cicho. Pacjenci i ich rodziny upokorzeni propozycjami rażąco niskich odszkodowań wolą milczeć.

Z danych zebranych przez biuro Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że takich przypadków jest wiele. Pacjent z Małopolski (RPP nie podaje nazw szpitali, tylko województwa) z powodu złego leczenia zachorował na zakrzepowe zapalenie żył. Pojawiły się skrzepliny, które mogą doprowadzić do zatoru i śmierci. Szpital zaproponował mu 7,5 tys. zł. Chory się nie zgodził. Podobnie jak pacjenci ze Śląska: jednemu szpital zaproponował za trwałe uszkodzenie ciała 3 tys. zł, drugiemu zaledwie połowę tej kwoty. W województwach lubelskim i świętokrzyskim szpitale proponowały za uszkodzenie ciała po 1 tys. zł, a jeden ze szpitali w podkarpackim - tylko 1 zł.

Za małe odszkodowanie nie istnieje

Równie niskie odszkodowanie, ale tym razem za śmierć, zaproponował rodzicom zmarłego dziecka szpital na Dolnym Śląsku.

- To tak, jakby dostali w twarz. Pytaliśmy, czy nie chcą tego nagłośnić, ale byli tak przybici, że się nie zgodzili - usłyszeliśmy w Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych we Wrocławiu.

Takie komisje działają od dwóch lat przy wszystkich urzędach wojewódzkich. W założeniu miały ułatwić pacjentom lub ich rodzinom uzyskanie odszkodowania za błąd w leczeniu. Dzięki nim nie muszą oni już iść do sądu, gdzie sprawy ciągną się nieraz latami. Wystarczy, że złożą wniosek w komisji. Ta ma cztery miesiące na jego rozpatrzenie. Nie orzeka o winie lekarza czy pielęgniarki. Stwierdza tylko, czy doszło do zdarzenia medycznego, co w tym wypadku oznacza złą diagnozę, zakażenie, uszkodzenia ciała, rozstrój zdrowia, a także śmierć, które były skutkiem działania niezgodnego z wiedzą medyczną.

Minister zdrowia w rozporządzeniu określił maksymalne kwoty odszkodowań: 100 tys. zł w przypadku uszczerbku na zdrowiu i 300 tys. zł, gdy doszło do śmierci. Minimalnych kwot nie podał.

Ubezpieczenia za drogie, lepiej iść do sądu

Poza obowiązkowym ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej (OC) szpitale odtąd miały także obowiązkowo kupować polisy od zdarzeń medycznych. Okazały się za drogie. Kilkusetłóżkowy szpital z wieloma oddziałami zabiegowymi za samo OC musi płacić 700-800 tys. rocznie, druga polisa wyceniana jest podobnie. Ministerstwo ustąpiło więc pod presją dyrektorów szpitali: druga polisa jest teraz dobrowolna. Większość szpitali jej nie kupuje. Kiedy wojewódzka komisja uzna, że doszło do zdarzenia medycznego i pokrzywdzonemu należy się odszkodowanie, szpital musi je wypłacić z własnego budżetu.

Nie wszyscy wykorzystują brak minimalnych kwot odszkodowań. Np. w województwie podlaskim wypłacano za uszczerbek na zdrowiu po 60-65 tys. zł. Jednak większość szpitali proponuje niewiele. Dowód: od stycznia do lipca tego roku komisje wydały 46 orzeczeń, po których pacjentom należały się odszkodowania. Aż 26 odmówiło ich przyjęcia z powodu zbyt niskiej kwoty.

Szpitale z góry wiedzą, że takie kwoty będą odrzucone i pacjenci pójdą walczyć o swoje do sądu. Mają w tym cel: po pierwsze, rozstrzygnięcie zostanie odłożone w czasie, może nawet na lata. Po drugie, kiedy sprawa toczy się przed sądem cywilnym, odszkodowanie zostanie zapłacone z obowiązkowej polisy OC. Nie obciąży więc budżetu szpitala.

Płatność była, obowiązek z głowy

Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, który zaproponował za śmierć 500 zł, pośrednio przyznaje się do takiego uniku. "Z opinii prawnej sporządzonej na zlecenie szpitala wynika, że przepisy ustawy określające sposób powołania, działania oraz uprawnienia komisji wojewódzkiej naruszają szereg postanowień Konstytucji. Dlatego też intencją szpitala było rzetelne rozpatrzenie sprawy przez niezawisły sąd" - napisał nam USK w mailu. Pytamy jednak, czy szpitalowi, który przez samego ministra zdrowia stawiany jest innym za wzór, nie było zwyczajnie wstyd proponować wdowie tak małych pieniędzy? Odpowiedź brzmi: nie. "Proponując kwotę odszkodowania, szpital wypełnił swój ustawowy obowiązek" - czytamy.

- To jest potworny grzech prawniczego formalizmu. Ochrona prawna ma być efektywna, a nie formalna. Trzeba to uznać, a nie dawać złotówkę czy pięćset złotych i odnotować, że płatność była. To wstrętne wobec ludzi - oburza się prof. Ewa Łętowska, była rzeczniczka praw obywatelskich.

Rzecznik praw pacjenta chce zmiany w przepisach: odszkodowanie powinno jego zdaniem wynieść co najmniej 50 proc. kwoty maksymalnej określonej w rozporządzeniu ministra, czyli np. w przypadku śmierci 150 tys. zł.

Ministerstwo Zdrowia, które przygotowuje właśnie nowelizację przepisów o odszkodowaniach, na propozycję RPP jednak się nie zgadza. Tłumaczy, że jeśli pacjentowi nie podoba się za niskie odszkodowanie, może przecież iść do sądu. A idea prawnego "wyceniania" minimalnej wartości szkody budzi wątpliwości, bo "każdy przypadek jest inny i powinien być rozpatrywany indywidualnie".

- Przepisy o komisjach miały umożliwić pacjentom uniknięcie długiej sądowej drogi, a tymczasem ministerstwo z powrotem do sądu odsyła. To kompromitacja - komentuje Marek Balicki, były minister zdrowia.

niedziela, 8 grudnia 2013

Klauzla sumienia - stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej

STANOWISKO Nr 74/13/P-VI
PREZYDIUM NACZELNEJ RADY LEKARSKIEJ
z dnia 6 grudnia 2013 r.
w sprawie korzystania z klauzuli sumienia w praktyce lekarskiej

W związku z pojawiającymi się w ostatnim czasie medialnymi doniesieniami o stanowiskach różnych osób i instytucji w sprawie korzystania z klauzuli sumienia w praktyce lekarskiej, Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej przypomina, że lekarz, lekarz dentysta (dalej: lekarz) powinien wykonywać swój zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy, z poszanowaniem człowieka bez względu na jego wiek, płeć, rasę, wyposażenie genetyczne, narodowość, wyznanie, przynależność społeczną, sytuację materialną, poglądy polityczne lub inne uwarunkowania i że w sytuacjach niecierpiących zwłoki wynikających z zagrożenia życia lub ciężkiego uszkodzenia zdrowia pacjentów jest zawsze zobowiązany udzielić pomocy.
Lekarz, tak jak każdy, ma prawo do odmowy podejmowania działań, które są niezgodne z jego sumieniem. Prawo do działania w zgodzie z sumieniem i przekonaniami zapewnia bowiem każdemu art. 53 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 18 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Prawo lekarza do kierowania się w życiu zawodowym normami moralnymi w sposób szczególny potwierdza także rezolucja nr 1763 Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w sprawie prawa do klauzuli sumienia w ramach legalnej opieki medycznej z 2010 r., w której akcentuje się, że w razie odmowy przez lekarza wykonania świadczenia z uwagi na jego sprzeczność z sumieniem lekarza, ewentualny obowiązek wskazania pacjentowi legalnych możliwości uzyskania świadczenia powinien ciążyć na podmiotach odpowiedzialnych za organizację ochrony zdrowia.
Podczas wykonywania zawodu lekarz powinien postępować zgodnie z nakazami i zakazami wynikającymi z przyjętych przez siebie zasad moralnych, światopoglądu oraz wyznawanych przekonań religijnych. Lekarze mogą zostać pozbawieni tego prawa tylko w sytuacjach niecierpiących zwłoki wynikających z zagrożenia życia lub ciężkiego uszkodzenia zdrowia pacjentów. Prawa innych osób, tak długo, jak nie dochodzi do zagrożenia ich życia i zdrowia, nie mogą być podstawą do ograniczania lekarza w postępowaniu zgodnym ze wskazaniami swojego sumienia.
W związku z tym Prezydium przypomina, że:
1. Lekarz ma prawo do odmowy udziału w procedurach niezgodnych z jego sumieniem (obejmuje ono w szczególności takie czynności jak wykonywanie, uczestnictwo, pomoc, orzekanie o stanie zdrowia mające na celu zakwalifikowanie do zabiegu niezgodnego z sumieniem lekarza).
2. Korzystając z klauzuli sumienia lekarz powinien przekazać swoje stanowisko pacjentowi oraz odnotować je w dokumentacji medycznej. Nie można jednak oczekiwać od lekarza korzystającego z klauzuli sumienia, aby oświadczał, jaki reprezentuje światopogląd i z jakich względów świadczenie uznał za niezgodne ze swoim sumieniem.
3. Korzystając z klauzuli sumienia lekarz nie powinien wywierać wpływu na decyzję pacjenta, ani narzucać mu swojego poglądu. Odmowa wykonania świadczenia zdrowotnego ze względu na niezgodność z sumieniem nie powinna także przyjmować formy uzasadniania medycznego (w szczególności co do skuteczności lub bezpieczeństwa procedury).
4. Lekarz nie ma obowiązku wcześniejszego określania swoich poglądów. W związku z tym całkowicie nieuzasadnione są propozycje ustalania list lekarzy o określonych przekonaniach i ewentualna dyskryminacja ich przy zatrudnianiu.
5. Samorząd lekarski powinien udzielać pomocy we wszystkich przypadkach nieuprawnionego nacisku na autonomię lekarzy deklarujących wolę skorzystania z klauzuli sumienia.